II dywizjon 1 Pułku Artylerii Lekkiej Legionów w Grajewie


oprac. Maciej Grabowski


   Akt 5 listopada wydany przez Cesarstwo Niemieckie w 1916 r. miał duże znaczenie dla Polski i Polaków [1]. Spowodowany był odpływem legionistów, pochodzących z Królestwa Polskiego, solidaryzujących się tym samym ze zdymisjonowanym w połowie września 1916 r. Józefem Piłsudskim. W październiku oddziały legionowe ścignięto z frontu i umieszczono w Baranowiczach. Skutek tego dokumentu dał sie również zauważyć na terenie powiatu szczuczyńskiego. Grajewo było jednym z miast do których przeniesiono oddział wojska stacjonujących dotąd na wschodnich rubieżach zajmowanych przez wojska niemieckie. W tym momencie warto podkreślić, że nie interesuje nas aspekt polityczny, ale wyłącznie powiązane z nim skutki militarne. Rozmieszczenie poszczególnych oddziałów było bowiem decyzją polityczną.

   11 listopada 1916 r. Niemcy i Austro-Węgry wydzieliły Polski Korpus Posiłkowy (PKP) z armii drugiego z państw. Podporządkowano go niemieckim władzom wojskowym z generał-gubernatorem warszawskim Hansem von Beselerem na czele. Oddziały Legionów stacjonujące dotychczas w Baranowiczach przeniesiono na obszar Królestwa Polskiego. Komenda PKP mieściła się w Warszawie (płk Stanisław Szeptycki), komenda I Brygady Legionów i 1 pułku piechoty – w Łomży, 2 pułk piechoty – w Różanie, komenda II Brygady Legionów i 3 pułk piechoty – w Warszawie, 4 pułk piechoty – w Modlinie, komenda III Brygady Legionów – w Warszawie, 9 pułk piechoty 0 w Pułtusku, 6 pułk piechoty – w Dęblinie, 1 pułk ułanów – w Ostrołęce, 2 pułk ułanów – w Mińsku Mazowieckim, I dywizjon artylerii – w Górze Kalwarii, II dywizjon artylerii w Grajewie, dywizjon haubic – w Piotrkowie oraz Pułtusku i saperzy – w Modlinie[2].
   W związku z rozlokowaniem pododdziały artylerii w Grajewie powstaje pytanie, dlaczego wybrano akurat to miasto, a nie inne wybrano jako miejsce stacjonowania pododdziału artylerii. Mogło to być podyktowane kilkoma przyczynami o różnym ciężarze gatunkowym. Po pierwsze Grajewo było zajmowane przez Niemców już od 1915 r. i znajdowało się na głębokim zapleczu frontu. Jednak najistotniejszą okolicznością wydaje się być położenie miasta nad linią kolejową (kolej brzesko-grajewska wybudowana, gdy Grajewo znajdowało się w Cesarstwie Rosyjskim). W związku z tym wymieniony szlak komunikacyjny po raz pierwszy odegrał znaczenie militarne właśnie w okresie I wojny światowej. Wkrótce – w ciągu kilku następnych lat – funkcja ta będzie widoczna kilkakrotnie (wycofywanie wojsk niemieckich Ober-Ostu w wyniku zawarcia umowy białostockiej 5 lutego 1919 r.).
   W 1916 roku sytuacja państw centralnych uległa pogorszeniu. Istniała groźba wyczerpania się rezerw ludzkich i materiałowych. Niemcy zrezygnowali z pomysłu utworzenia Judeopolonii, a w zamian chcieli powołać taki twór państwowy, który mógłby odpowiadać Polakom i dostarczyłby mięsa armatniego
   Jeden z oddziałów legionowych stacjonował w Grajewie. Były to 3 i 4 bateria 2 dywizjonu 1 pułku artylerii lekkiej Legionów Józefa Piłsudskiego. Wcześniej oddział ten, podobnie jak i pozostałe formacje legionowe, wsławił się przede wszystkich walkami pod Kostiuchnówką (4-6 lipca w 1916 r.). Było to największe starcie z udziałem regularnych polskich formacji podczas I wojny światowej.
   Pobyt żołnierzy 2 dywizjonu w Grajewie trwał przez pięć miesięcy, od listopada 1916 r. do marca 1917 r. Przygotowywano się bowiem do dyslokacji wojsk, w tym także Polaków, mających wziąć udział w działaniach zbrojnych na froncie wschodnim. Przedłużający się konflikt dał o sobie znać podczas ofensywy gen. Brusiłowa. W trakcie tego okresu nie było żadnych ćwiczeń, a jedynie doskonalenie w jeździe konnej i utrzymanie sprzętu[3].
   W kwestii wspomnień należy zwrócić uwagę na fakt, iż w literaturze regionalnej (wśród mieszkańców Grajewa i okolic) przemilczano fakt przebywania 2 dywizjon w Grajewie. Z całą pewnością było to spowodowane krótkim okresem stacjonowania dywizjonu. Wprawdzie koszary były nieco oddalone od miasta, niemniej żołnierze utrzymywali kontakty, a nawet zawierali bliskie znajomości ze miejscową ludnością. Nie można więc mówić o odizolowaniu i niewiedzy społeczeństwa na temat poczynań legionistów.
   Brak również innych rodzajów źródeł niż pisane. Nie posiadamy zdjęć, które dokumentowałaby pobyt polskich wojsk w Grajewie w okresie I wojny światowej.
   Wyjątkiem są wspomnienia osoby nie pochodzącej z Grajewa, ani dotychczas nie powiązanej z okolicznymi rejonami. Jest to mianowicie Włodzimierz Solek, żołnierz legionów polskich. O samym autorze można powiedzieć, że pisał w języku zrozumiałym dla współczesnego czytelnika, a to nie jest często spotykane. Ogólnie we wspomnieniach wykazywał się erudycją, a co ważne – także obiektywizmem. Możliwe były też ingerencje w oryginalny tekst ze strony redakcji opracowującej wspomnienia. Jego relację, mimo, że w bardzo wąskim zakresie odnosi się do historii Grajewa, można uznać za niezwykle cenną. We fragmencie odnoszącym się do pobytu artylerii legionowej w Grajewie napomknął w skrócie o życiu w koszarach, ale podał sporadyczne (a nawet śladowe) uwagi o Grajewie i społeczeństwie. „W ostatnich dniach listopada 1916 r. Legiony żegnają front i odjeżdżają w głąb kraju. Nasz dywizjon, tj. bateria nasza, przemianowana teraz na trzecią i bateria czwarta, nocą wkracza dudniąc armatami do cichego, nie oświetlonego i uśpionego miasta Grajewa. Rankiem widzi się, że stoimy w drewnianych koszarach, obok stajnie, dalej cerkiewka z przybudówkami, a dalej znów – schrony betonowe na amunicję. Wszystko to pobudowane jest w czworobok, z jedną odsłoniętą stroną, na szosę za którą wznoszą się piętrowe budynki murowanych koszar, zajętych przez Niemców, a ogrodzonych wokół gęstą siatką z kolczastego drutu”[4]. Biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich artyleria legionowa przybyła do Grajewa, nietrudno się dziwić, że mieszkańcy mogli nie wiedzieć o przebywaniu polskiego wojska w tej miejscowości. Mimo wspomnienia o ciemnościach w następnym fragmencie autor pisał o nieznanych mu włączonych karbidowych lampach, „które sycząc palą się jaskrawym, oślepiającym płomykiem i napełniają powietrze zapachem czosnku”[5].
   W dalszym fragmencie Włodzimierz Solek skupił się na przedstawieniu codziennego życia w koszarach. Określił je jako „jednostajnie nudne”. Na obiad była głównie gotowana brukiew i woda. Następnie z magazynów wojskowych żołnierzom wydawano 1/3 bochenka pruskiego chleba i łyżki marmolady z marchwi, przeznaczone na dzień następny. Zazwyczaj jednak wkrótce je spożywano.
   Podczas stacjonowania w Grajewie, żołnierze mieli bardzo dużo wolnego czasu. Przebywali tu akurat w okresie późnojesienno-zimowym. Wiadomo, że w miesiącach wiosennych żołnierze brali udział w pracach rolnych. Wykorzystywali do tego konie służące do transportu artylerii. Wobec tego, że takie czynności podczas przebywania w Grajewie nie były możliwe, to żołnierze postanowili zagospodarować wolny czas rozmowami na różne tematy. Legioniści posiadali też orkiestrę, która grała m. in. walce i oberki na skrzypcach, gitarze i mandolinie. Dyrygował im Wojtulewicz (imię nieznane). Przy muzyce codziennie śpiewano także pieśni legionowe – jak stwierdził W. Solek – „z matematyczną niemal dokładnością”. Po służbie wartowniczej odpoczywano na narach, umieszczonych w nieoświetlonych kątach pomieszczeń. Niedzielami rano w kolumnie śpiewający żołnierze szli do kościoła. W tym kontekście pojawił się dygresja odnosząca się do świątyni: „duży i ładny kościół, znajdujący się przy jedynym rynku miasteczka, wypełnia się tłumem szaro ubranej okolicznej szlachty zagonowej”[6].
   Po Mszy Św. legioniści śpiewali „Boże coś Polskę” i opuszczali świątynię. Przed kościołem znajdował się rynek. Żołnierze po rozejściu się zawierali na nim znajomości z mieszkańcami Grajewa. Jak się okazało następstwem było zapraszanie legionistów do mieszkań. Z zaproszeń tych korzystano szczególnie podczas Świąt Bożego Narodzenia. Wówczas koszary grajewskie zostawały niemal opuszczone. Przebywanie w ciepłych mieszkaniach było żołnierzom jak najbardziej na rękę, ponieważ w 1916 r. na Boże Narodzenie było 25 stopni mrozu (według wskazań termometru rtęciowego znajdującego się przed jedną z aptek). Wincenty Solek pełnił akurat wartę od południa w wigilię aż do południa w pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Jak przyznał sam autor polegało to na pilnowaniu kilkunastu skrzyń z amunicją znajdujących się w betonowym schronie z wyrwanymi drzwiami. Następnie również on skorzystał z zaproszenia na obiad w jednym z miejscowych domów. Jak sam wspomniał „na miłej zabawie, w gronie skromnej mieszczańskiej młodzieży, schodzi mi czas do późno”[7].
   Dużą rolę żołnierze przywiązywali do prowadzenia korespondencji. Przy oświetlonych stołach pisali listy do rodziny i przyjaciół, stacjonujących w innych miejscowościach Królestwa Polskiego.
   Żołnierze zwracali również uwagę na sytuację polityczną. Wincenty Solek opisał mianowicie wrażenia dotyczące odezwy Tymczasowej Rady Stanu, wydanej dnia 17 stycznia 1917 r. TRS w dokumencie tym zachęcała, by ochotnicy wstępowali do polskiego wojska. Niemcy znaleźli taki sposób rekrutacji, ponieważ nie mogli przeprowadzić obowiązkowego poboru na ziemiach okupowanych, a więc takich które nie wchodziły w skład Cesarstwa Niemieckiego przed 1914 rokiem. W rzeczywistości jednak według otrzymanych instrukcji posterunki werbunkowe rekrutowały legionistów do Polskiej Organizacji Wojskowej, „zakonspirowanej rezerwy naszych legionowych sił, które zmobilizowane będą, gdy sprawa wojska polskiego dojrzeje”[8]. Warto wspomnieć, że POW na terenie powiatu szczuczyńskiego powstała jesienią 1916 r. W tym kontekście wielką szkodą jest pominięcie kwestii działalności POW w okolicach Grajewa. Wiadomości na temat tej organizacji z cała pewnością docierały do żołnierzy, skoro rozmawiali z mieszkańcami Grajewa i przebywali w ich mieszkaniach.
   Można zauważyć, że generalnie Wincenty Solek polubił Grajewian, o których wypowiadał się dosyć w pozytywnie. W podobnym tonie ocenił też samą miejscowość. Opinii tej nie zmieniły nawet przyznawane żołnierzom głodowe racje żywnościowe. Jak się okazywało podobnie było również w innych miejscach przebywania żołnierzy. Grajewo opuścił w ostatnim dniu lutego, a więc w środę 28 lutego 1917 r. Z opracowano (m. in. R. Łosia) wiadomo, że żołnierze 2 dywizjonu opuścili Grajewo w marcu 1917 r. Zostali przeniesieni do Ciechanowa. Jeśli żołnierze opuścili Grajewo w lutym, to niemieckie władze wojskowe musiały podejrzewać nadejście znacznych zmian politycznych w Cesarstwie Rosyjskim. Na przełomie lutego i marca 1917 r. miały tam miejsce strajki i zamieszki, a żołnierze byli niechętni do prowadzenia dalszej walki. Solek podał 8 marca jako datę obalenia caratu w Rosji, a więc było to 9 dni po opuszczeniu Grajewa. (W rzeczywistości car Mikołaj II abdykował 15 marca) Niewątpliwie sytuacja wewnętrzna na wschodzie mogła być jednym z czynników, które najbardziej wpłynęły na przemieszczenia jednostek. Rewolucja lutowa stanowi bowiem stanowi przełomowe wydarzenie w historii powszechnej. W tak niepewnej sytuacji przebywanie wojsk polskich w Grajewie nie było przewidziane na długi okres czasu. Zresztą o tym, stan z marca 1917 r. opisywał W. Lipiński: „Upadek caratu, gwałtowne osłabienie Rosji, rozwijająca się pod wpływem rewolucyjnych haseł demoralizacja ślepo doniedawna karnych wojsk rosyjskich – stwarza teren jak najbardziej podatny do budowy polskich sił wojskowych, stwarza warunki, w których rychło rozpoczną się organizować polskie formacje na wchodzie”[9].
   Po opuszczeniu Grajewa 2 dywizjon razem z innymi pododdziałami 1 pułku był przemieszczany jeszcze kilkakrotnie. Natomiast na skutek kryzysu przysięgowego w lipcu 1917 r. zdecydowana większość żołnierzy została internowana, a pozostałych wcielono do Polskiego Korpusu Posiłkowego
   Poza nazwiskami, jakie dowiadujemy się ze wspomnianej powyżej relacji (Sołek i Wojtulewicz), wiemy również jak nazywali się dwaj dowódcy. Byli to mianowicie kpt. Ottokar Brzoza-Brzezina i kpt. E. Knoll-Kownacki. Pierwszy z wymienionych pochodził w Czech, ożenił się z Polką i od początku XX wieku związany był z polskimi organizacjami.
   Śladem pobytu legionistów artylerii w Grajewie jest również jeden z element epistolograficzny, a mianowicie list jednego z żołnierzy 3 baterii 1 pułku artylerii legionów polskich do Heleny Wielogowskiej z Lublina (ul. Zamoyska 33). Nazwa miejscowości (Grajewo) została umieszczona na czarnej okrągłej pieczęci. Wspomniany list został napisany 4 grudnia 1916 r. (na pieczęci widnieje data 6 grudnia 1916 r.). Jego treść brzmi następująco: „już piszę drugi list i nie mam odpowiedzi, ani też obiecanki Pani, którą oczekuję każdej chwili. Więcej nie mam co do pisania jak zasyłam serdeczny uścisk dłoni. Cz. Baniak(?)
   Ten krótki opis ma uświadomić czytelnikom, że pierwszy oddział wojskowy, złożony z Polaków stacjonował w Grajewie jeszcze przed odzyskaniem niepodległości.

Przypisy:
[1] Wincenty Solek, który wówczas służył w legionach, określił to wydarzenie jako „deklarację Państw Centralnych”. W. Solek, Pamiętnik legionisty, Warszawa 1988, s. 172.
[2] M. Wrzosek, Wojskowość polska podczas pierwszej wojny światowej (1914-1918), (w:) Zarys dziejów wojskowość polskiej w latach 1864-1939, pr. zbior. pod red. P. Staweckiego, Warszawa 1990, s. 177-178.
[3] Roman Łoś, Z dziejów i kart chwały artylerii polskiej, Warszawa 2001, s. 221-222.; W. Chocianowicz, Dzieje I pułku artylerii lekkiej Legionów Józefa Piłsudskiego, Londyn 1967.
[4] W. Solek, Pamiętnik legionisty, Warszawa 1988, s. 175.
[5] Ibidem, s. 174.
[6] Ibidem, s. 175. Szlachta zagonowa stanowiła jedną z czterech kategorii drobnej szlachty o posiadłościach nie przekraczających powierzchni obejmowanych przez chłopów. H. Chamerska, Drobna szlachta w Królestwie Polskim (1832-1864), Warszawa 1974, s. 9.
[7] Ibidem, s. 176.
[8] Ibidem, s. 177.
[9] W. Lipiński, Walka Zbrojna o niepodległość Polski 1905-1918, Warszawa 1931, s. 221.