Potyczka pod wsią Ruda (1831 r.)
oprac. Jarosław Marczak
Odsunięcie w połowie styczna 1831 roku od władzy Dyktatora Chłopickiego i powołanie na stanowisko Naczelnego Wodza armii powstańczej Michała Radziwiłła spowodowało pewne ożywienie w sztabie generalnym i przyśpieszenie działań mobilizacyjnych. Do głosu ponownie doszli doświadczeni, zdolni i przede wszystkim widzący w powstaniu realną szansę odzyskania niepodległości oficerowie. Należał do nich bez wątpienia Ignacy Prądzyński, który przedstawiał naczelnemu dowództwu coraz to nowe projekty planów przyszłych działań operacyjno - strategicznych. Jednym z nich była koncepcja wojny partyzanckiej, którą kwatermistrz generalny przedstawił w obszernym memoriale po raz pierwszy w połowie grudnia 1830 roku. Pomysł został jednak przez Chłopickiego odrzucony, gdyż uważał on tego rodzaju aktywność wojskową za zwykłą ruchawkę.
Ponownie ideę prowadzenia małej wojny Prądzyński przedstawił nowemu naczelnemu dowódcy pod koniec stycznia. Tym razem docenione zostały walory wojskowe projektu, takie jak osłabienie siły uderzeniowej przeciwnika, który próbując likwidować oddziały partyzanckie zmuszony był pozostawiać za sobą liczne odziały i posterunki dla zapewnienia łączności ze sztabem i zaopatrzenia armii w żywność i amunicję. Taktyka prowadzenia małej wojny polegała na działaniu z ukrycia i przez zaskoczenie. Znakomicie nadawało się do tego województwo augustowskie – pokryte lasami, jeziorami i trudno dostępnymi bagnami. Na jego obszarze od wiosny 1831 roku powstało lub działało kilka oddziałów partyzanckich dowodzone przez Józefa Zaliwskiego, Michała Oborskiego, Światopełka Mirskiego oraz oficerów korpusu leśnego: Karola Szona - nadleśniczego Leśnictwa Gryszkabuda, Wincentego Szarkowskiego - nadleśniczego Leśnictwa Balinka i Antoniego Puszeta[1].
Oddział tego ostatniego po szeregu potyczkach stoczonych w północnej części województwa, otoczony przez dużo liczniejsze oddziały rosyjskie próbował przedrzeć się do stolicy. Krótko przebywał w lasach leśnictwa Rajgród, gdzie stoczył kilka utarczek z nieprzyjacielem. Przebieg działań w biebrzańskiem, a także patriotyczną postawę miejscowych leśników przedstawił w raporcie do Rządu Narodowego...
Naczelnik powstania województwa augustowskiego Puszet do Rządu Narodowego zdaje sprawę ze swych działań w Augustowskiem.
W Warszawie, dnia 4 sierpnia 1831 roku
Nie odebrawszy na kilkakrotne moje raporta do Rządu Narodowego, przez emisarjuszów przesłane, żadnych rozkazów, po bitwie pod Igłówką[2], gdzie mając tylko konnicy dwieście czterdzieści po większej części w lance tylko uzbrojonej i piechoty trzydzieści ludzi, od czterech tysięcy wojska rosyjskiego z trzema działami atakowany bez straty jednego żołnierza, ubiwszy nieprzyjacielowi kapitana i siedmiu żołnierzy, szczęśliwie zrejterować się memu oddziałowi udało. Wiedząc o niepomyślnym wypadku korpusu generała Giełguda[3], przedsięwziąłem przebić się z mym oddziałem do Warszawy i już przez środek zebranego w obwód mariampolski i kalwaryjski nieprzyjaciela przeszedłszy, zbliżyłem się 18 z. m. (t.j. lipca przyp. J.M.) pod Stawiski. W przechodzie tym wysyłany przeze mnie na bok patrol porucznika z pułku ułanów i 10 żołnierzy rosyjskich z kompletnym umundurowaniem w niewolę zabrałem, także wiele i owsa dla wojsk rosyjskich wiezionego i takowe zapasy po włościanach złożyłem, lecz w tem miejscu niejaki ksiądz Giecewicz, który jako emisariusz z Warszawy właśnie powrócił, zawiadomił mnie ustnie przez nadleśniczego Formusa[4], że życzeniem jest Wodza Naczelnego[5], abym ja ze swą komendą nie udawał się do Warszawy, lecz utrzymywał się do czasu w województwie augustowskiem. Chociaż pozostanie z tak mała siłą i ogołoconą zupełnie z amunicji w miejscach gdzie kilka tysięcy nieprzyjaciół wyraźnie przeznaczonych do ścigania mej komendy, było niepodobnem, nie chcąc się sprzeciwiać woli Wodza przez tegoż Giecewicza objawionej, zwróciłem się od strony Warszawy ku lasom Augustowskim.
Zaledwo przybyłem pod wieś Rudę zawiadomiono mnie, że piechota rosyjska przeprawia się przez rzekę Łęk pod wsią Szymanami o trzy wiorsty od komendy odległej. Udałem się natychmiast z 40 konnicy w karabinki uzbrojonej ku tej wsi, rozstawiwszy piechotę w chróstach, pomiędzy nią a Rudą położonych, niemniej resztę konnicy w chróstach w asekuracji. Przybywszy pod Szymany, zaatakowałem przeprawiona nieprzyjacielską piechotę i takową około 70 ludzi po kilkudziesięciu do odwrotu przez rzeczkę zmusiłem, w którym to odwrocie nieprzyjaciel pozostawił zabitych 7 ludzi i z tamtej strony rzeczki 2 konie ubite, z naszej strony tylko 1 żołnierz mocno został ranny w rękę, poczym z nadeszłą nocą udałem się z Rudy do wsi Przechody, w celu przejścia lasem na Wierzbno na druga stronę szosy.
Lecz dowiedziawszy się, że od Osowca i Goniądza przybywa drogą, którą przejść koniecznie potrzeba, 400 piechoty i 80 koni huzarów rosyjskich zwróciłem marsz mój nazajutrz raniuteńko nazad ku Rudzie, chcąc się tamtędy ku lasom przebić, lecz pod wsią Śośnikami awangarda moja spotkała kawalerię rosyjską, a za nią postępującą piechotę. Po kilku wystrzałach kawaleria rosyjska udała się w prawo, chcąc nas od lewego skrzydła otoczyć, a piechota, której jak później mnie mówiono, było około pięćset, postępowała ku nam. W takim położeniu rozstawiłem moją piechotę na prawo w krzakach – dla wstrzymania nieco nacierania nieprzyjaciela, z kawalerią udałem się ku wsi Białogrądy, gdyż tylko ta jedna droga do rejterady pozostała, albowiem z innych stron wszędzie są bagna do nieprzebycia. Minąwszy cokolwiek tę wieś wysunęła się z lasku piechota rosyjska od Osowca przybywająca i kilkadziesiąt huzarów i ta do nas ognia dawać rozpoczęła, co usłyszawszy wojsko nieprzyjacielskie, pod wsią Sośniki, z moja piechotą ucierające się, natarło na nią i oną do odwrotu już nie w krzaki, ale ku wsi Białogrędy, gdziem ja się ucierał, zmusił. Tym sposobem zostałem w około przez 1000 przeszło wojska nieprzyjacielskiego otoczony, a przebicie się przez piechotę rosyjska z tak małą siłą powstańców bez broni i amunicji stało się niepodobne.
Broniłem się więc w tym miejscu, dopóki ostatni ładunek wystrzelonym nie został, lecz gdy pode mną konia ubito i gdy już wcale strzelać czem nie było zrejterowaliśmy w bagna lasem zarosła pod wsią Białogrędy, które dwie mile długości[6] ku wsi Kapice, a pół szerokości zawiera. Tu konie musiały być porzucone, a wszyscy tylko piechotą bagno powyżej pasa przebywali[7], piechota zaś rosyjska podzieliwszy się w połowie od Osowca, a w drugiej od wsi Białogrędy, ciągle do nas przez godzin cztery z obydwu stron szerokości bagna strzelała, chcąc nas z tego bagna wyparować, a gdy to żadnego skutku nie otrzymało, niepohamowaną chęcią wzięcia mnie powodowana, rozebrawszy się zupełnie weszła z karabinami w bagno, ciągle strzelając, lecz nie daleko mogła tym bagnem iść za nami, które jest tak błotniste, iż mnie samego po kilka razy wyciągać musiano. Przeszedłszy więc do takiej konieczności, gdym się z tego bagna do wsi Kapice wydobył, nie pozostało mnie nic innego jak w przebraniu w odzież włościańską do Warszawy się przedzierać.
Po zatrzymaniu się zatem w posadzie Strzelce, za wsią Kapice[8] położonej, dni dwa w których i piechota moja prawie cała się wszystka i z konnicy ludzi do 140 było się zebrało, lecz nie mając ładunków ani na jeden wystrzał, komendę konnicy porucznikowi Urniak[9], a piechoty porucznikowi Włodarskiemu[10], z upoważnieniem do zbierania dalszych ochotników poruczyłem, sam zaś z podpułkownikiem Szacińskim i kapitanem adiutantem Akord[11] ku Warszawie udałem się, dokąd nie bez nader niebezpiecznego położenia i wszelkich trudów w dniu wczorajszym przybyłem.
Bolesno mi bardzo, że poświęcając obronie kraju wszystko, co tylko jest najdroższego, byłem zostawiony bez żadnej pomocy przez miesięcy cztery, w położeniu walczenia z kilkuset ludźmi bez broni i amunicji przeciw sile nieprzyjacielskiej do kilka tysięcy wynoszącej i kilku działom, aż do ostateczności przebrania się w odzież włościańska i tym sposobem przeciskania się przez hordy wrogów naszych, a nie byłem tym nawet tyle szczęśliwy, abym na moje przedstawienia jakąkolwiek odpowiedź otrzymał. Dodać mi tu jeszcze należy się, że w ostatniej pod wsiami Sośniki i Białogrędy potyczce według zeznań włościan tamtejszych , poległo Rosjan do pięćdziesięciu, z naszego powstania zaś ubito dwóch podoficerów, 8 żołnierzy, a 6 dostało się w niewolę – o poprzednich swych potyczkach przez ciąg czteromiesięczny w uprzednich swych raportach chociaż ogółowo doniosłem.
Przypisy:
[1] Antoni Kajetan Puszet – urodzony w 1792 roku w Gościeńczycach w województwie mazowieckim. Do służby wojskowej wstąpił w 1807 roku. Odbył kampanie 1807 i 1809 roku. Ranny pod Ennsdorf dostał się do niewoli austr. Po zakończeniu działań wojennych uwolniony. W kampanii 1812 – 1813 roku ciężko ranny pod Juterbog ponownie dostaje się do niewoli. W 1816 roku otrzymuje dymisję i po złożeniu egzaminu na leśniczego otrzymuje posadę nadleśniczego lasów rządowych w leśnictwie Pilwiszki w powiecie mariampolskim. Bezpodstawnie oskarżony o nadużycia finansowe ustępuje ze stanowiska i zostaje naddzierżawcą ekonomii Antonowo. W powstaniu początkowo pełnił funkcję organizatora straży narodowej i straży bezpieczeństwa w powiecie mariampolskim. Obwołał się dowódcą powstania w województwie augustowskim . Na czele swojego oddziału stoczył szereg potyczek w północnej części województwa. W drugiej połowie lipca 1831 roku przedzierając się do Warszawy pojawił się na terenie powiatu biebrzańskiego. 3 sierpnia dotarł do stolicy. 5 października przeszedł z korpusem Rybińskiego do Prus. Zmarł 20 października 1831 w Elblągu. Pochowany został na cmentarzu przy kościele św. Mikołaja.
[2] Miejscowość na północy województwa augustowskiego. Brak w spisach dziennej daty tej potyczki. Oddział Puszeta walczył pod Mariampolem (22.04.), Zieloną Budą (27.05.), pod Puńskiem (14.06.), Urdominem (10.07.) i innych.
[3] Antoni Giełgud urodzony w 1792 roku we wsi Zamek w województwie wileńskim. W służbie w wojskach Księstwa Warszawskiego dosłużył się stopnia pułkownika. W powstaniu walczył m. in. pod Wawrem i Białołęką. Wysłany z 3 dywizją piechoty na Litwę, gdzie objął dowództwo nad całością wojsk. Nieudolny i niezdecydowany w działaniach spowodował szereg klęsk m. in. pod Wilnem. Zginął 3.07.1831 roku w czasie przekraczania granicy pruskiej zastrzelony przez kapitana Stefana Skulskiego.
[4] Chodzi o Adama Formuza ( Formusa), nadleśniczego Leśnictwa Rajgród z siedzibą w Rudzie. Do 1820 roku pełnił funkcję nadleśniczego Leśnictwa Wizna. W związku z likwidacją leśnictwa przeniesiony został w 1821 roku na analogiczne stanowisko w lasach rajgrodzkich. W 1834 roku przeszedł na emeryturę. Zmarł 18.03.1844 roku w Rudzie w wieku 95 lat i pochowany został na cmentarzu w Białaszewie (nagrobek zachował się).
[5] Wodzem naczelnym do 11.08. 1831 roku był Jan Skrzynecki.
[6] Mila ok. 8,5 km.
[7] Pierwszą meliorację bagien w rejonie Rudy przeprowadzono w drugiej połowie lat 40 XIX wieku. Zwieńczeniem tych prac było przekopanie w 1849 roku kanału Rudzkiego. W ciągu 15 lat poziom wód gruntowych na tym terenie obniżył się miejscami nawet do 1 m.
[8] Posada Strzelce była jedną z osad strzeleckich w podleśnictwie Przechody. Stanowisko podleśnego od 1821 sprawował Stanisław Andrzejewski i prawdopodobnie on i podlegli mu strzelcy - za wiedzą Formuza zajęli się wycieńczonymi partyzantami.
[9] Zapewne chodzi o Józefa Urniasza, urodzonego 30.03.1785 roku w Urniaszu k. Kowna, syna Kazimierza i Joanny Piotrowicz. Służył w wojsku Księstwa Warszawskiego, gdzie dosłużył się stopnia wachmistrza. Odbył kampanie 1809-14 roku. 1.05.1814 roku powrócił do Polski. W powstaniu odznaczony Kawaleryjskim Złotym Krzyżem nr 3654.
[10] Jan Włodarski, pochodził z miejscowości Głowaczów w woj. sandomierskim. W 1831 roku działał jako porucznik oddziału partyzanckiego. Po upadku powstania przez Morawy dostał się do Francji. W 1832 roku mieszkał w Lunel, a następnie w Le Puy. Członek Towarzystwa Demokratycznego Polskiego.
[11] Józef Bonawentura Accord ( Akord, Akkord) - urodzony w Wąchocku, ukończył szkoły w Radomiu, od 30.11.1819 roku student Wydziału Lekarskiego UW. W powstaniu ppor. w woj. augustowskim w oddziale Puszeta. 11.08.1831 awansował do stopnia por. i umieszczony w gwardii honorowej, a następnie w 2 p. jazdy krakowskiej. Otrzymał złoty krzyż. Przeszedł z Rybińskim do Prus. Był następnie aptekarzem w woj. august. Dzierżawił folwark Mańkuny w powiecie sejneńskim, od 1846 roku pod ścisłym nadzorem policyjnym za rozpowszechnianie zakazanych wydawnictw. W 1848 roku skazany na 3 miesiące twierdzy w Zamościu i dozór. Zmarł w 1878 roku w Paryżu.