Powstanie styczniowe w piosence ludowej
(Łomżyńskie i Augustowskie)


oprac. Jarosław Marczak


   Powstanie styczniowe, które wydało tak obfitą lirykę patriotyczną znalazło również swoje odbicie w piosence ludowej. O ile jednak ta „wyższa” forma twórczości zaowocowała licznymi wydawnictwami, to „niższa” funkcjonowała zwykle w pamięci ludowych śpiewaków. W tym kontekście trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem etnografa Stanisława Bystronia, który przed z górą 80 laty pisał (...) „Pamięć ludu jest krótka. Czasy i wypadki giną w niepamięci pokoleń”. Współczesny czytelnik może bez trudu sięgnąć do powstańczych pieśni takich poetów jak Włodzimierz Wolski, Wincenty Pol, Władysław Tarnowski, Mieczysław Romanowski i wielu innych. Niestety dużo trudniej odnaleźć powstańcze teksty, których autorami są poeci ludowi. Wydaje się, że ta dziedzina twórczości - zapewne ze względów cenzuralnych -  pominięta została niemal zupełnie w publikacjach Zygmunta Glogera. Nie przedstawił jej również w swoim obszernym tomie pieśni z Mazowsza Oskar Kolberg.

   Bodaj jedynym, który notował ludowe pieśni powstańcze był Adam Chętnik. W jednym ze swoich artykułów pisał: „o powstańczych piosenkach pamiętano jeszcze w okresie międzywojennym, ale nie śpiewano ich, chyba, że rozgadano się o dawnych czasach lub na specjalną prośbę.” Utwory te były różne i charakteryzowały się wielorakimi nastrojami emocjonalnymi. Do najbardziej znanych piosenek tego rodzaju był utwór, który struktura słowną, a przede wszystkim melodią nawiązywał do naszego hymnu. Ostatnia zwrotka brzmiała:

Jeszcze Polska nie zginęła
I ginąć nie będzie,
Jeszcze Ruska wydusimy,
Jak kury na grzędzie
(łomżyńskie i augustowskie)

   Próby przestraszenia przeciwnika były często wykorzystywanym pomysłem przez twórców ludowych. W jednej z piosenek powstańcy kurpiowscy straszą przeciwnika swą liczebnością:

Oj, Rusaku, ty psiawiaro
Posiedziałeś, co nas mało
A nas z górą sto tysiancy
Obejrzyj się – jeszcze więcej.
koniec piosenki brzmiał następująco:
Masz Kozaki i nahaje,
My cię zbijem – co tchu staje.
(łomżyńskie)

W innym utworze wymyślają „Rusinom” nie przebierając w słowach:

Oj, myślałeś, ty Rusinie,
Że Polak zaginie
A ty jeszcze u Polaków będziesz pasał świni.
(łomżyńskie)

   Powstańcze piosenki uderzały również w inne struny. Drwiły z wojennych trudów, nie stroniły od humoru i wojackiej zalotności. Każda powstańcza formacja miała swoje ulubione piosenki. Kawalerzyści walczący w Puszczy Augustowskiej śpiewali:

Kawaleria szagiem bieży,
Siada na koń, tratuje.
Czego oręż nie dosięże
Ostra pika morduje.
Mają ludzie gęby
Mam i ja.
Dają panny buzi
Dam i ja.
Nie mój konik, nie mój.
Tylko mego brata.
Nie moja dziewczyna
Tylko moja strata.
Bodaj się zapadło
To przeklęte bagno
Żem się tak najeździł
Do dziewczyny darmo.

   Kosynierzy zaś z wielkim upodobaniem wykonywali przeróbkę pieśni „Kościuszko pod Racławicami” Kondratowicza. Jedna ze zwrotek tej piosenki brzmiała:

Jedzie, jedzie nasz Kościuszko
I puścił się pędem.
Gdy Polacy – kosynierzy
Postawali rzędem

   Obok piosenek, które „żyły” w wielu powstańczych partiach, spotykamy utwory związane tylko z jednym oddziałem. Piosenek tego rodzaju zachowało się niewiele, ze względu na ich mały zasięg. Jedną z nich jest przyśpiewka o Konstantym Ramotowskim "Wawrze". Pamiętnikarz opisał tego bez wątpienia jednego ze zdolniejszych powstańczych dowódców działających w guberni augustowskiej, jako „mężczyznę lat średnich, bruneta, nieco łysego, średniego wzrostu, silnej budowy, świetnego kawalerzystę. Główną jego wadą było to, że lubił zbytnio zjeść i wypić, doskonały żołnierz, był jednocześnie smakoszem, otaczał się pieczeniarzami, woził ze sobą skrzynie z szampanem. W innych warunkach mógł sobie pozwolić, zwłaszcza, że tę swoją wadę okupował rzetelnymi zasługami: znajomością rzemiosła wojskowego i odwagą. W partyzantce, jaką prowadziliśmy, nawyknienia jego, nabyte we Francji, były ciężarem i przeszkodą”. Trudno zająć stanowisko wobec tej charakterystyki. Zniszczeniu uległy pisane w latach siedemdziesiątych XIX wieku wspomnienia Ramotowskiego - „Pamiętnik o wojnie partyzanckiej w augustowskiem”. Podobny los spotkał większość dokumentów, zeznań i relacji uczestników powstania z partii Wawra. Wydaje się, że opis, choć przesadzony, staje się jednak bardziej wiarygodnym, kiedy oddamy głos piosence, którą śpiewali żołnierze o swoim „ starym”:

Wawer zawsze wino pije,
Wawer zawsze wino pije
I Moskali dobrze bije,
I Moskali dobrze bije.
A jak Wawer wino wypił,
A jak Wawer wino wypił.
To Moskali tysiąc wybił,
To Moskali tysiąc wybił.
(augustowskie)

   Nieodłącznym elementem powstańczej rzeczywistości była śmierć. Zbierała ona swoje żniwo w licznych bitwach i potyczkach. W okolicach Rajgrodu i Augustowa znana była piosenka:

Została Kasieńka
Została nieboga,
A Jaś z szablą w ręku
Jak lew bije wroga.
Oczy jej płakały,
Usteczka żegnały
I płynące łezki Jasieńka żegnały.
Jasieńko nie wracał,
W domeńku nie powstał,
Bo od ręki wroga
Kulę w głowę dostał
Kasieńka wołała
Nieboga krzyczała
Z wielkiego smuteńku
W łóżeczku skonała.

   W twórczości tej pojawiają się również liczne odniesienia do rzeczywistych wydarzeń. Jednym z nich była bitwa w miejscowości Wysokie Mazowieckie. W nocy z 23 na 24 stycznia 1863 roku partia licząca około 400 powstańców pod dowództwem Władysława Cichorskiego zaatakowała stacjonujący tu oddział z 36 pułku kozaków dońskich. Głównym terenem walk był rynek miejski i jego zabudowania, a szczególnie karczma stojąca u wylotu ul. Długiej, w której zabarykadowały się główne siły rosyjskie. Oddział do ataku poderwał powstaniec Drągowski – parobek ze wsi Jabłoń – Dąbrowy, który zginął ugodzony kulą w głowę. Echa bitwy i jej tragicznego dla Drągowskiego końca odnajdujemy w zachowanym fragmencie utworu:

Drągowski krzyczy: „hurra!”
A jest już w głowie dziura
(Wysokie Mazowieckie)

   Równie dramatycznie, ale w innych okolicznościach zakończył swoje życie Antoni Wolski "Miecz". Ten 27 letni odznaczający się wielką odwagą i oddaniem powstaniu żołnierz po wielomiesięcznej kampanii schronił się na czas zimy w zaborze pruskim. W lutym następnego roku na czele własnego oddziału przeszedł w łomżyńskie. Stoczył bitwy pod Porytem, Kuziami i Gątarzami. Jednak wobec przeważającej siły wojsk rosyjskich wycofał się ponownie do Prus, gdzie został pojmany i uwięziony w Jansborgu. W czerwcu odstawiono go do komory celnej w Wincencie, skąd pod eskortą już oddziału rosyjskiego przewieziono do wsi Gątarze i wyrokiem sądu doraźnego skazano na śmierć. Egzekucję wykonano 21.06.1864 r. Według tradycji skazańcowi kazano zdjąć wierzchnie ubranie, które ten polecił sprzedać, a pieniądze oddać ubogim. Włożono na niego białą koszulę z kapturem na głowę, posadzono na stołku, a rękawy koszuli przywiązano do wbitego w ziemię słupa. Wyrok odczytał major Nasielski – Polak w służbie rosyjskiej. Pluton złożony z 12 żołnierzy oddał salwę ... Wolski „złamał się, a z pleców buchnęła krew”. Po egzekucji odwiązano skazańcowi rękawy i pomimo prośby spełniającego ostatnią posługę księdza, aby „Wolski oddał duszę Bogu” natychmiast zakopano. Ludowy poeta utrwalił to wydarzenie w słowach:

Oj pod Gątarzami
Była bójka noc całą
A powstańcy odeszli
Jak im prochu nie stało,.
Oj leży tam pułkownik
W polu pod drzewami
Co zginął od Moskali
Zabity kulami
Oj módlmy się za niego
Pułkownika Wolskiego.

   Chronologicznie dużo wcześniej – bo 23.03.1863 r. miała miejsce utarczka pod Nowogrodem. Ścigany od kilku dni przez Rosjan około 200 osobowy oddział powstańczy dowodzony przez wspomnianego już Konstantego Ramotowskiego doszedł o świcie do granic miasta. Aby oderwać się od awangardy przeciwnika, "Wawer" polecił spalić most. Po przejściu całej partii wraz z taborami na drugi brzeg Narwi, rozlano przygotowaną wcześniej smołę, którą zapalono. Kozacy, którzy pojawili się niedługo potem, próbowali zmusić ludność wypędzoną z kościoła (była Niedziela Palmowa) do gaszenia ognia, ale było już za późno. Wywiązała się strzelanina, która jednak ze względu na zbyt dużą odległość, nie spowodowała żadnych strat. O wydarzeniach tych śpiewano:

A pod Nowogrodem, na Wojskiem, na Smugu,
Była strzelanina żołnierzy znad Buga.
Ogień bucha z mostu, Moskale strzelają,
A biedne powstańce w puszczę uciekają.

   Początek końca powstania w guberni augustowskiej to była jesień 1863 roku. Wtedy to bowiem gubernia została przekazana pod zarząd Michaiła Murawiewa i stała się – jako bodaj jedyna w Królestwie obszarem działania najbardziej krwawego wielkorządcy tych czasów oraz obiektem rusyfikacyjnych dążeń, zmierzających do wcielenia jej terytorium na stałe do Rosji. Z chwilą objęcia całej guberni przez "Wieszaciela" została ona podzielona na dwa oddziały wojenne: suwalski i łomżyński, nad którymi zarządy wojenne objęli odpowiednio Jakow Bałkanow i Mikołaj Ganecki. Rozpoczęły się liczne aresztowania, egzekucje, zsyłki i inne formy represji. W zachowanych tekstach odnajdujemy liczne wspomnienia o tych aktach terroru. W jednej z piosenek pochodzącej z łomżyńskiego, choć znanej także w innych rejonach guberni, dają się słyszeć echa wcielania młodych powstańców w „Sołdaty”:

Czerwona roza zakściała*
W ogrodzie, w ogrodzie
I zapłakali młodzi rekruci
W pochodzie, w pochodzie.

   Powstańcza piosenka ludowa uległa nieomal całkowitemu zapomnieniu. Dawniej wykonywana powszechnie, dzisiaj jej teksty możemy odnaleźć jedynie na pożółkłych, naruszonych zębem czasu kartach nielicznych gazet i książek

* zakściała = zakwitła