Kurier Warszawski - nr 105/1847
Nie mogąc utaić w samem tylko sercu wdzięczności należnej JW. Kajetanowi Wilczewskiemu, Dziedzicowi dóbr Grajewa, w dniu 11 z. m. z tego świata zeszłemu, który w osieroconym moim stanie z Ojca, stał się nie tylko Opiekunem ale i Ojcem drugim, bo z Jego dobroci nabyłem edukację jako jedyny mój sposób do życia. Dziś otrzymawszy smutną wiadomość o skonie Tego czcigodnego Męża i mojego Dobroczyńcy, którego OPATRZNOŚĆ wynagradzając cnoty chrześcijańskie, dozwoliła dojść późnego wieku, i połączyć się w krainie prawdziwej szczęśliwości z swą Małżonką, ś.p. Anną także z Wilczewskich Podkomorzanką, przed kilką laty zmarła, a którą tenże ciągle uwielbiał. Ta zacna Pani prawdziwie żyła duchem CHRYSTUSOWYM, łączyła cnoty, pokorę, cierpliwość, pobożność i najbardziej miłość bliźnich okazywała, albowiem nie szczędząc swego mienia, w czem tylko mogła nieszczęśliwych ratowała. Roniąc więc łzę wdzięczności do TWÓRCY o pokój Dusz obojga Wilczewskich, a nie będąc w możności w żaden sposób wynagrodzić za wyświadczone mi Ich dobrodziejstwa, miło mi więc jest publicznie wynurzyć moje uczucia w tym wierzytelnym i niepochlebnym opnie. L. N. Dziekoński.
Odpis przekazany przez Juliusza Wilczewskiego z Warszawy.