Kurier Warszawski - nr 177/1831
Do Rządu Narodowego. Mam zaszczyt przesłać Rządowi Narodowemu szczególny rapport o czynnościach Jen: Dyw: Giełgud, od d. 26 Maia do dnia 15 Czerwca r. b. iak następuie: Stosownie do danego przezemnie rozkazu Jene: Giełgud w nocy z dnia 26 na 27 Maia udał się do Łomży szossą wiodącą do Kowna, zostawiwszy za sobą spalone mosty na Narwi, celem doścignięcia korpusu Sackena, który, iak doszła go wiadomość znajdował się między Graiewem a Rajgrodem i był przedzielony korpusem Pułkownika Sierakowskiego. D. 28 Maia Jenerał Giełgud przybył do Grajewa wieczorem, gdzie zastał oddział wojska pod dowództwem Pułkownika Sierakowskiego ucieraiący się od dni kilku w małych potyczkach i podjazdach z korpusem Sakena, który obrawszy około Rajgroda mocną między dwoma ieziorami pozycją, stał spokojnie umacniaiąc góry z drugiej strony Rajgorda ciągnące się za rzeczką; celem zapewnienia sobie stałego punktu oparcia, na przypadek nadejścia większej siły z naszej strony. Jene: Giełgud nazaiutrz równo ze dniem udał się z powiększonym korpusem wprost szosą do Rajgroda o mil 2 odległego. Około 8 godziny z rana przednia straż składaiąca się z iazdy i pułku 2go strzelców pie:, maiąc na czele Jene: Dembińskiego i Pułkownika Valentin, napotkała pod wsią Miecze szpicę nieprzyjacielska, za którą postępuiąc spiesznie, natrafiła za ieziorem zwanem Czarne, o werst 3 od Rajgroda korpus nieprzyjacielski uszykowany po za lasem. Po rozpoznaniu pozycji Jen: Giełgud wydał rozkaz aby 10 dział pozycyjnych zaięło stanowisko pod lasem, które Pułkownik Piętka iuż pod gęstym ogniem armatnim nieprzyjaciela osobiście na korzystną wprost Rajgroda pozycją wprowadził. W asekuracji na lewo postanowiono 4 pułk linjowy i bataljon pułku 4go strzelców pieszych, na prawe zaś skrzydło 2gi bataljony pułku 4 strzel: pieszych w rezerwie zatrzymano pułk 18 i 19 p. l. i 4 bataljony 3go pułku strzel: pie: Po odparciu attaku nieprzyjaciela nalewe nasze skrzydło widząc iż zamyśla uporczywie bronić odwrotu swego prawego skrzydła, rozkazał Jen: Giełgud środkowi i prawemu skrzydłu, iść naprzód w kolumnach do attaku, z drugiej strony pułkownik Walentin na czele iednego bataljonu 4go pułku strzel: pie: dostrzegłszy, że kolumna nieprzyjacielskiej piechoty w lesie ukryta na lewem skrzydle tył naszym zabrać usiłuie, natarł na nią, w części zabrał do niewoli, a resztę do odwrotu zmusił; nieprzyjaciel przekonawszy się, że się oprzeć nie zdoła, zaczął ustępować, z czego korzystaiąc Jen: Dembiński wysłał iazdę pod dowództwem Podpułko: Brzezańskiego, w celu, aby odcięła drogę do miasta kilka kolumn piechoty, iuż przez zajęcie pozycji nieprzyjacielskiej przez Pułkownika Piętkę mocnym ogniem działowym rażony. Jazda Płocka udała się na lewo szose, ieden szwadron iazdy Poznańskiej z Jene: Dembińskim postępował po szose, 2gi zaś szwadron tejże jazdy zaledwie z 60ciu ludzi złożonej pod dowództwem Podpułko: Brzezańskiego i Maiora Potulickiego, napadłszy w wąwozie, po nad ieziorem na iedną kolumnę odciął ią i pomimo silnego oporu w niewolę zabrał. Później tenże 2gi szwadron od ieziora, a Iwszy pod dowództwem Majora Mycielskiego od szose, natarły mężnie na piechotę w mieście z po za domów i parkanów gęstym ogniem broniącą jej znaczną iej część wraz z Pułkownikiem i 8 officerami w niewolą zabrał. W tym właśnie czasie pułk 7 lin: na rozkaz Jenerała Rohland przy odgłosie bębnów pod dowództwem walecznego Pułkownika Oborskiego z nastawionym bagnetem wszedł do miasta i reszte broniącej się piechoty zabrał; oddział zaś z batalionu 2go tegoż pułku pod dowództwem kapitana Ludwi: Michałowskiego i Porucznika Barcińskiego z 60 ludzi złożony przedarłszy się do miasta przez parkany i płoty pospieszył w asekuracją dział Pozycyjnych, stoiących na lewem naszem skrzydle obok kościoła. Wyparty nieprzyjaciel z miasta, zajął drugie umocnione stanowisko za rzeką broniąc przejścia przez most. Wtenczas postrzegłszy że nieprzyjaciel, największe siły na swoim lewem skrzydle rozwiia i przekonany że tylko silnem natarciem na tem punkt, bitwę zadecydować można; rozkazał Jen: Giełgud bataljonowi 7go piechoty pod dowództwem Maiora Jromy udać się na prawe skrzydło bród dosyć głęboki pod spaloną przez nieprzyjaciela wioską Budy Rybczane zwaną. Naprost brodu nieprzyjaciel zamieniwszy w blokhauz stodołę i tam rzekę przegrodziwszy ostrokołami, bronił przejścia gęstym ogniem z blokhauzu i z baterji usypanej na wzgórzu. Pułko: Koss posłany tam z 4ma działami lekkiemi i 3ma bataljonami piechoty, z któremi po bardzo mocnym oporze, nieprzyjacielską piechotę z blokhauzu wyparł, i cofaiącej się kartaczowemi strzałami znaczną zadał klęskę. W tymże czasie, piechota nasza, a na sam przód kompanja 4ta bataljonu 3go pułku 7go piechoty pod dowództwem Kapitana Krosonowskiego, przeszła w bród rzekę, a kompanja pontonjerów, dowodzona przez Kapitana Olexińskiego pod gęstym ogniem działowym, na wskazanem miejscu przez Podpułko: Wiśniewskiego, w iego obecności z wielkim pośpiechem postawiwszy mosty przeprowadziła 4 działa lekkie na drugą stronę rzeki. Pułkownik Koss zdaiąc rapport Jenerałowi Giełgudowi o tej przeprawie, nie może dosyć pochwał oddać gorliwości i zimnej krwi officerów i pontonjerów stawiających most rzeczony; tymczasem Jen. Giełgud rozkazał Pułko: Koss, aby z jednym bataljonem pułku 18go i batalionami 7go lin: i 4go strzelców piesz: udał się naprzód. Nieprzyiaciel widząc, że tym sposobem piechota nasza bok iego lewemu skrzydłu zabiera, natychmiast swe działa z pozycji korzystnie dotąd używanej sprowadził, na wszystkich punktach cofać się zaczął, a nam plac bitwy i zwycięstwo zostawił. W tym samym czasie pułk 19 piechoty prowadzony przez mężnego swego dowódcę Pułkownika Szymanowskiego stoiący wprzódy w asekuracji 6ściu dział pozycyjnych obok Kościoła przeszedł śmiało na most dotąd przez nieprzyjaciela broniony działowemi strzałami z prawej i lewej strony szose. Odtąd korpus Jen. Giełgud zaczął na wszystkich punktach ścigać nieprzyjaciela, który z największym pośpiechem szossą do Augustowa się udał. Brak przecież dostatecznej ilości iazdy, znużenie żołnierza uporczywą bitwą i wielkim marszem niedozwoliły dosyć spiesznie za nieprzyjacielem postępować aby odnieść korzyści do iakich iego odwrót nastręczał sposobność. Tak BÓG pobłogosławił pierwszym krokom naszym w marszu na Litwę. Nieprzyiaciel stracił w tej walce 2000 kilkaset ludzi, około 1200 z iednym officerem wyższym i 9 niższemi w nasze dostało się ręce; nieprzyiacielski Pułkownik Wołków poległ w blokhauzie, ieden z ich Jenerałów ranny. Nasza strata w rannych i zabitych niedochodzi 200 ludzi. Między ostatnimi najdotkliwszą ponieśliśmy stratę w osobie Maiora iazdy Poznańskiej Franciszka Micielskiego, który nieuważając na poprzednio od kuli karabinowej otrzymaną ranę, szwadronowi swemu w szarży na piechotę odważnie przewodniczył, i dawszy nadzwyczajnego męstwa dowody, kilkakrotnie kulą i bagnetem raniony, wkrótce potem zgonem bohatera życie ukończył. Na również pochlebne zasługują wspomnienie w dniu tym polegli: Kapitan 18go pułku Luboradzki, Podporucz: pułku 19go Januszkiewicz, Podporucz: pułku 4go strzel: piesz: Ridigier i żołnierz szwadronu Poznań: Teofil Radoński. Jen: Giełgud oddając należną pochwałę wojsku wszelkiej broni, które w dniu tym z właściwą żołnierzowi polskiemu walczyło odwagą, nadmienia, że Artyllerja zimną krwią i trafnością strzałów iak zwykle się odznaczyła. Nieprzyjaciel po bitwie pod Rajgrodem dniem i nocą cofaiąc się, odjął Jen: Gełgud nadzieię doścignięcia go pod Kownem, z drugiej strony tenże Jenerał mając pewne donienie że na całej Żmudzi iest powstanie i tłumy uzbroionych i gotowych do boiu powstańców czekają tylko chwili wstąpienia na swą ziemię Wojska Polskiego, aby z niemi połączeni strasznemi stać się dla wrogów, zmienił plan swój pierwiastowy, i zwróciwszy się na lewo postanowił przeprawić korpus swój przez Niemen w okolicy między Jurkoburgiem a Wieloną. Jen: Giełgud wysłał iednak poprzednio oddział wojska pod dowództwem Jene: Dembińskiego szosą wprost ku Kownu, celem zamaskowania nieprzyiacielowi przeprawy całego swego korpusu. (…)