- Szczegóły
- Kategoria: Prasa
- Poprawiono: piątek, 15 kwietnia 2016, 23:29
- Tomasz
- Odsłony: 2456
Dziennik Warszawski - Nr 102/1868 r.
Kronika sądowa. Okrutna matka.
Wszystkie prawodawstwa kryminalne, a w tej liczbie i obowiązujący u nas kodeks kar, uznają ważną różnicę jaka zachodzi pomiędzy zbrodnią nazwaną dzieciobójstwem a zwyczajnem morderstwem, i na tej różnicy opierają różność kar, z których łagodniejsze za pierwszą, a surowsze za drugą zbrodnię stanowią.
Dzieciobójstwa, w kodeksowem jego znaczeniu, może się dopuścić tylko matka, gdy dziecię swoje własne, z nieprawych związków spłodzone, powodowana wstydem i obawą, zaraz przy urodzeniu życia pozbawi.
To określenie dzieciobójstwa mieści już samo w sobie wszystkie okoliczności łagodzące winę przestępczyni, i wskazuje powody dla których prawodawca, uwzględniając smutne i wyjątkowe położenie kobiety, miotanej wstydem za błąd popełniony, powodowanej obawą skutków tego błędu i naturalną chęcią ukrycia go przed światem, i to w chwili ciężkich boleści, doprowadzających prawie do obłąkania, – łagodniejszą na taką matkę-zabójczynię naznaczył karę, niż za rozmyślne zabójstwo człowieka, nie w tych warunkach popełnione.
Ale to samookreślenie ostrzega zarazem, że matka, która odjęła życie dziecku swojemu, chociażby z nieprawych związków urodzonemu, i chociażby wstyd, obawa, lub inne okoliczności skłoniły ją do tego, jeżeli dopuściła się zbrodni nie zaraz przy porodzeniu, lecz później, w kilka dni, tygodni, miesięcy i t. d. po przyjściu na świat dziecięcia, gdy owa groźna dla niej samej chwila walki pomiędzy życiem a śmiercią już przeminęła, że taka matka, ukaraną zostanie jak każdy inny morderca człowieka, a nawet surowiej jeszcze, bo potargała święte węzły rodzinne.
W starożytności, stosownie do pojęć czasu, do okoliczności i wymagań ekonomicznych, różnie zapatrywano się na taką zbrodnię. U egipcjan, ojciec, który by zabił syna, skazany był, oprócz innych kar, na trzymanie w swych objęciach trupa przez trzy dni i trzy noce. W Persji dzieciobójstwo karano śmiercią. Hebrajczykowie skazywali zabójcę dziecka na najsurowsze kary. Przeludnienie w niektórych miejscach Grecji i w Chinach wpłynęło przeciwnie, jeżeli nie na zupełne tolerowanie tej zbrodni, to na postanowienie za nią kar łagodnych i bezkarność za porzucanie dzieci małych. W Rzymie, według prawodawstwa Dwunastu Tablic, jus patriae potestatis, czyniło ojca panem życia i śmierci dzieci; z czasem jednak pojęcie to zupełniej uległo zmianie. Etablissements Ludwika św. skazywały na spalenie żywcem matkę, któraby po raz drugi, nawet przypadkiem, dopuściła się zabójstwa swego dziecięcia. Podług prawa znanego pod nazwą Carolina, dzieciobójstwo karane było zakopaniem żywcem, pocięciem zabójczyni na sztuki i utopieniem. Kapitularze Karola Wielkiego porównały dzieciobójstwo ze zwyczjnem mężobójstwem. Nowsze jednak prawa kryminalne, jak to powiedzieliśmy już wyżej, uznały zachodzące rzeczywiście pomiędzy jedną a drugą zbrodnią różnice, i przyjęły to stopniowanie kar, że karząc w ogóle zbrodnie o jakich obecnie mówimy bardzo surowo, naznaczają jednak najlżejsze kary za dzieciobójstwo, cięższe daleko za morderstwo zwyczajne, a jeszcze cięższe za zabicie żony, męża, dziadka, babki, córki lub innych krewnych w stopniach tymi prawami oznaczonych; najcięższe zaś za zabójstwo rodziców.
Temi paroma uwagami uważaliśmy za stosowne poprzedzić opowiedzenie zbrodni Teodory Gąsiewskiej, 26-letniej służącej z m. Szczyczyna, dla dokładniejszego zrozumienia surowości kary, na jaką za zabicie swej córki skazaną została.
Dnia 18 (30) marca 1867 r., rybak łowiący ryby w rzezce Wissa, pod wsią Baran, niedaleko Szczuczyna, dostrzegł pływające po wodzie zwłoki dziewczynki około czterech lat mieć mogącej, znacznej już zgniliźnie uległe; wyniósł więc takowe na ląd i dał znać władzy właściwej. Rozwinięte z tego powodu dochodzenie sądowo-lekarskie wykazało, że dziecię to utraciło życie z utopienia; a gdy pogadaniki między ludźmi i rozchodzące się wieści, zaczęły naprowadzać na domysł, że to być mogą zwłoki córki Teodory Gąsiewskiej, która mając w tym wieku dziecko nieprawe, niewiadomo gdzie je podziała, przyaresztowano podejrzaną i otrzymano od niej następujące, zgodnie z okolicznościami śledztwa, wyznanie:
Mając rzeczywiście córeczkę Franciszkę, z nieprawych związków urodzoną, liczącą już czwarty rok życia, chowała ją starannie jak tylko mogła; ale idąc do służby w Szczuczynie, umieściła ją u mieszkającej w tem samem mieście kobiety. Wkrótce znalazła się w nieszczęśliwem położeniu: kobieta owa dziecka dłużej u siebie trzymać nie chciała, a państwo, u których służyła, dali się znów słyszeć, że sługi z dzieckiem z powodu wielkiej drożyzny mieć nie chcą. Skutkiem tego, opuściła służbę i przez dwa tygodnie mieszkała z dzieckiem u szynkarki. Nie mogąc jednak dostać służby z powodu dziecka i nie mając na zapłacenie za utrzymanie go około 15 rsr, rocznie, postanowiła albo dziecka się pozbyć, albo sobie życie odebrać. Z takim zamiarem, pewnego dnia, rano, w tydzień po Nowym Roku 1867, zabrała córkę, wyszła z miasta, i uszedłszy niedaleko, siadła nad rzeczką, płacząc i rozpaczając. Po upływie godziny, przywodząc zamiar do skutku i wiedząc dobrze co robi, rozebrała dziecko z odzieży, żeby później znalezione poznanem nie zostało, i gdy dziewczynka z zimna trząść się i płakać zaczęła, wrzuciła ją w przerębel rzeki, a za powrotem do domu, opowiedziała szynkarce, że dziecko oddała swej ciotce na wychowanie.
Dając nawet wiarę tłumaczeniu się Gąsiewskiej, że tylko niedostatek skłonił ją do tego morderstwa, zbrodnia jej nie traci nic ze swej szkarady, pamiętając na okrucieństwo i odarcie się obwinionej z wszelkich uczuć macierzyńskich. Ale śledztwo wykazało jeszcze, że państwo jej nie oddali ze służby, tylko ją samowolnie opuściła; że Gąsiewska prowadziła się najgorzej, oddawała się nierządowi, była włóczęgą i niedbałą o dziecko. Wszystko to nie mogło wpłynąć na zmniejszenie kary wyraźnie prawem postanowionej, i dla tego sądy dwóch pierwszych instancji i w trzeciej senat, skazały ją jednozgodnie z art. 923 ust. 1. 922 K. K. G. i P. na pozbawienie wszelkich praw i roboty ciężkie w zakładach fabrycznych na czas nieograniczony.
M.